niedziela, 7 października 2012

Rozdział XIII


Harry nie był w stanie powiedzieć nam, co się stało. Wyglądał masakrycznie. Laura była rozkojarzona. Hazzę oddaliśmy w ręce pielęgniarek i lekarzy. Usiedliśmy na korytarzu. Zastanawiałam się, co się mogło stać… I szczerze mówiąc, miałam tysiąc przypuszczeń. Czekaliśmy w niepokoju. Po godzinie, mogliśmy zobaczyć się z Harrym. Wyglądał znacznie lepiej. Pielęgniarki powiedziały, że to w wyniku pobicia, szybko wróci do siebie i że silny z niego chłopak.
-Harry! Co się stało? – Laura od godziny czekała, żeby zadać mu to pytanie.
-Najebałaś się, nic nie pamiętasz. Jacyś kolesie nas napadli. To było już blisko hotelu. Ja Ci kazałem uciekać do naszego apartamentu. Oni mnie spytali, czy mam jakieś życzenie. Ja wysłałem Ci sms’a, potem zabrali mi kasę, telefon i pobili.
-Bandyci jebani… - westchnęłam.
-Ale jest lepiej ze mną. Jutro już będę „Do życia”. – uśmiechnął się Harreh.
-Kiedy Cię wypuszczą? – zapytał Malik.
-Wieczorem. Idźcie do apartamentu, przyjedźcie po mnie o 19:00, okej? – wytłumaczył luby Laury.
-Jasne, jasne. Trzymaj się kochanie. – Laura pocałowała go w czoło, po czym wyszliśmy ze szpitala.
Jaka historia. Jak z filmu. Masakra. Ludzie nie mają co robić, że napadają Harrego Stylesa? Widocznie nie. Wróciliśmy do apartamentu. Ja stwierdziłam, że pochodzę sobie po hotelu. Zayna bolał brzuch, został w apartamencie, a Laura jako maniaczka filmów coś tam oglądała. Ja przechadzałam się po strasznie ogromnym hotelu. Szłam korytarzem. Spojrzałam na pewne drzwi. Była na nich tabliczka z napisem „Sala treningowa”. Z jej środka dochodził dźwięk muzyki. Otworzyłam powoli drzwi. Była to sala lustrzana. Miała ogromne okna. Z nich można było zobaczyć caluteńki Bangkok. W tej sali tańczyła kilkunastoosobowa grupka osób. HIP-HOP! Znam się na tym troszkę. Tańczyłam 10 lat. Przerwałam to dla naszego biura, ale nadal czuję te klimaty i jak nikt nie widzi włączam moją wierzę stereofoniczną i daję czadu. Kocham taniec. Szczególnie hip-hop. Oni wyłączyli muzykę, spojrzeli na mnie. Z tłumu wyszedł chłopak. Gdy go zobaczyłam… Ogarnęły mnie nieprzyzwoite myśli. Coś w środku mówiło mi „Agata, nie patrz tak na niego! Masz chłopaka!” ale ja jakoś nie umiałam patrzeć inaczej. Uśmiechał się do mnie, ja do niego. Miał na sobie szare dresy, zielony bezrękawnik, fullcup i vansy.
-Hejka. Jestem Douglas. – podał mi rękę.
-Siema. Ja jestem Agatha. Wiesz co… przyjdę tu za 5 minut. – wybiegłam z sali i przycisnęłam przycisk windy.
Chwilkę później byłam już w apartamencie i przeszukiwałam moją szafę. Wyciągnęłam te ciuchy, ubrałam je, wyciągnęłam z lodówki butelkę wody i wróciłam do miejsca spotkań tancerzy. Gdy mnie zobaczyli, zaczęli klaskać i już wiedzieli, że jestem jedną z nich.
-No to jedziemy! – rzuciłam butelkę pod ścianę i podeszłam do laptopa. Zaczęłam szukać jakiejś fajnej nuty.
Znalazłam! Usłyszałam początek. Stanęłam na środku, poczułam beat. I zaczęła się moja improwizacja. Było nieziemsko. Lubię być w centrum uwagi. Wszyscy klaskali, krzyczeli, piszczeli. To jest to co kocham.
-No to mamy nową królową hip-hopu! – krzyknął Doug.
-Bez przesady. Tak ogólnie to cześć wszystkim, jestem Agatha. Mieszkam w Londynie, jestem tu na urlopie. Tańczę 10 lat, kocham to. Lubię frappuccino i wszystko co Apple. – przedstawiłam się. – Macie jakiś układ?
-Jasne! Jestem Sandy. Spoko, zaraz Cię nauczymy. – rzekła szatynka i zaczęła majsterkować przy latopie.
Ustawili się i było „5… 6… 7… 8…”. Choreografia była zajebista. Nauczyłam się jej pamięciowo w jakieś 15 minut. Potem już wszystko ogarniałam. Trenowaliśmy godzinę. Wszyscy się porozchodzili i zostałam tylko ja i Douglas.
D: Zmęczona?
A: Trochę tak… Wiesz mam już 2 letnią przerwę, to mój pierwszy trening od tak długiego czasu. No może jeszcze warsztaty w Londynie.
D: Te, które były teraz w okolicach Maja?
A: No tak. A co?
D: Też na nich byłem.
A: Mieszkasz w Londynie?!
D: Tak. Może naszą rozmowę dokończymy przy jakimś pysznym koktajlu, hmm?
A: Z przyjemnością.
Haloo! Agata, co ty robisz?! Masz chłopaka! Nie zakochuj się! Muszę się ogarnąć. Douglas wcale mi się nie podoba! Tak… Tego co mam w głowie nie zniszczę, a słowa nic nie zmienią. Doug świetnie tańczy, jest mega mega mega przystojny, zabawny. Ahh… Cichoo, nic nie mówcie Zaynowi! Szliśmy chodnikiem. Odkrywaliśmy siebie. Poznawaliśmy nasze upodobania, wady, zalety. Naszym podstawowym łącznikiem był taniec. Czułam, że on kocha go tak samo jak ja. Mówiliśmy o naszych inspiracjach (w moim przypadku o Cha Chi). Przywłaszczyłam sobie jego fullcup.
D: Mam nadzieje, że mój obey do mnie wróci.
A: No to się mylisz, bo on już jest mój.
D: Za dużo marzysz, młoda.
A: Pff… znalazł się stary. Tylko o 2 lata.
D: 2 lata, a jednak.
A: To gdzie na ten koktajl?
D: To może wskoczymy po to twoje frappuccino, a potem wybierzemy się na spacer. Okej?
A: Okej.
Wbiliśmy do Starbucksa po moje ukochane słodkości i udaliśmy się przed siebie. Ja wyciągnęłam z kieszeni mojego iPhonea i zrobiłam sobie fotkę z Dougiem i naszym piciem, która od razu powędrowała na mojego instagrama z podpisem „Taniec, Starbucks, obey, Bangkok i ten uroczy pan – czego chcieć więcej? xoxo” Na jednej fotce się nie skończyło, bo uznaliśmy wspólnie, że jesteśmy tacy piękni i musimy sobie zrobić słit seszyn, żeby ludzie widzieli jacy jesteśmy cudowni. W 3 godziny dowiedzieliśmy się o sobie tyle, ile byśmy mogli się dowiedzieć w miesiąc. Buzie nam się nie zamykały. Okazało się, że siostra Douglasa wyszła za Polaka i mieszka z nim w Krakowie. Dowiedziałam się też, że rodzice Douga zginęli miesiąc temu w wypadku samolotowym. Zaczęłam płakać. Zdawałam sobie sprawę z tego jak cierpi. Ja nie wyobrażam sobie sytuacji, że moich rodziców tak po prostu nagle by zabrakło. Weźmy też pod uwagę fakt, że on jest taki młody. Starałam się go pocieszyć, przytuliłam go, powiedziałam, żeby był silny i się nie poddawał. Między nami coś było. Sama nie wiedziałam co, ale to nie wróżyło nic dobrego…

................................................................................
Kurde, jestem straszna… Ale okej. 37 OBSERWUJĄCYCH! AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA *.* #ThankYouSooMuch KOCHAM WAS! Nie wiedziałam, że tan blog się tak wam spodoba. #MuchLove. Może tak napiszę od siebie, że kocham DNA – Little Mix! Uzależniłam się i nie mogę przestać słuchać. Taka rada ode mnie – nie oczekujcie zbyt wiele i nie zakochujcie się tak łatwo, jak ja. *le moje mądrości życiowe* Mam już dwie pały, za braki zadań (Gega, Biola) :c BO NIE MA NIEPRZYGATOWAŃ! :o Co za szkoła… Dobra, kończę.
Chcecie facebooka, twittera, aska, albo jakieś inne pierdołki moje? To piszcie, papapapapa :**
I JESZCZE RAZ : DZIĘKUJĘ WAM, ŻE CHCE SIĘ WAM CZYTAĆ! JEJUUU, JARAM SIĘ WAMI! :3
+nie ma lipyyyyyyy (: xoxo
LET’S GET CRAZY CRAZY CRAZY TILL WE SEE THE SUN ! *_*

13 komentarzy:

  1. JA PIERDOLE ZAJEBISTE *__________*

    ZAPRASZAM TEŻ DO MNIE MAM NADZIEJĘ, ŻE SKOMENTUJESZ. <33 try-to-scream-out-my-lungs.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. ale jajaaa ! *___* ale nic nie może zaiskrzyć między Natie a Douglasem, bo Harry będzie zazdrosny, zawiedziony, i pewnie powie że to nie ma sensu.. i ona będzie go przepraszac.. oj żeby moje przepowiednie się nie spełniły ! czekam na kolejny !
    *____*

    OdpowiedzUsuń
  3. Bistyy :3
    Czekam na więceeej :***

    OdpowiedzUsuń
  4. ale mieszasz :D Jak zrani Zayna to cię uduszę ;p Nie no , rób co uważasz , to twoje opowiadanie , świetne z resztą. Czekam z niecierpliwością na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  5. bożee niech ona tylko nie zrani Zayna ;c A jak zrani go to ją zabiję, nie no ciekawa jestem co jeszcze się wydarzy czekam na następny ♥ x

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny :D ciekawe co będzie dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  7. sUPER.<3 pISZ DALEJ.<3

    OdpowiedzUsuń
  8. fajnie:D smile.blogujaca.pl zajrzysz<<? zaczynam dopiero:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Proszę nie rań Zayna :D
    Oni byli fajną parą :D

    OdpowiedzUsuń