środa, 12 września 2012

Rozdział XI

Ubrałam przygotowany przez siebie wczoraj zestaw. Zaczęły się pożegnalne przytulasy z Niallem, Louisem i Liamem. Do samochodu który zabierze nas na lotnisko kierowca spakował bagaże. Pożegnałyśmy się z domem, wsiedliśmy do auta i pomachaliśmy w stronę chłopaków stojących na chodniku. Odjechaliśmy. Na lotnisku przez korki byliśmy za 40 minut.
*na lotnisku*
Byłam zdziwiona, że nikt nie zwraca uwagi na Hazzę i Zayna. Może kilka zdjęć, ale nie było jakiś akcji z autografami. Odprawa też poszła całkiem szybko. Ja jeszcze musiałam skoczyć po kawę do Starbucks'a, bo  bez niej mój dzień jest stracony. Po godzinie spędzonej na lotnisku siedzieliśmy już w samolocie oglądając "Projekt X" na moim iPad'zie. Szczerze mówiąc nawet się nie obejrzałam, a pode mną rozciągał się Bangkok   . Usłyszeliśmy komunikat. Coś w stylu, że zaraz lądujemy, że dziękuje nam za ten lot i że życzy wszystkiego najlepszego solenizantce. Hahaha, czy cały świat musi wiedzieć, że mam urodziny? Podbierałam ten syf, który uczyniłam wokół siebie i spakowałam wszystkie pierdołki do mojej torby. Zaczęliśmy lądować. Po chwili samolot już był na ziemi. Witamy w Bangkoku! Wyszłam z samolotu i buchnął we mnie gorący powiew powietrza. Słońce grzało strasznie mocno. Na lotnisku było ‘troszkę’ paparazzich. Nie byli zbytnio natrętni, to dobrze. Odebraliśmy nasze walizki i podeszliśmy do pierwszej, lepszej taksówki. Zayn powiedział kierowcy gdzie chcemy jechać, zapłacił i ruszyliśmy. Przejeżdżaliśmy przez ulice tego kolorowego i jak dla mnie fascynującego miejsca. Postanowiłam sobie, że tutaj już na 100% powiem Malikowi o swoich uczuciach, chociaż nie jest to dla mnie łatwe. Siedziałam z tyłu z Laurą i Harrym. Komentowaliśmy to co dostrzegaliśmy zza szyby taksówki. W tej chwili wiedziałam, że Laura myśli o tym samym co ja. O zakupach! W Bangkoku są takie bazarki, w których można kupić zajebiste ubrania. Na tą okoliczność zabrałam ze sobą moją złotą kartę, na której mam zasoby kasy na jakieś „małe zakupki”. Taksówkarz podjechał pod hotel i wystawił nasze walizki. Od razu podleciał do nas jakiś facet, ułożył nasze walizki na specjalny wózek. Podaliśmy mu numer pokoi i poszliśmy się zameldować w recepcji. Pani recepcjonistka o dziwo nie znała wcale chłopaków, ale nas tak i poprosiła mnie i Larsona o autografy i zdjęcie. Troszkę dziwnie się czułam, bo jak można nie znać Zayna Malika i Harrego Stylesa, a znać Lorę i Agathę – dwie londyńskie stylistki. Jakoś na dochodzi do mnie to, że nasze biuro jest dość sławne na świecie. Ale ok. Dostaliśmy karty do pokoi. Weszliśmy do windy, a ja nacisnęłam guzik, który doprowadzi nas na 30, ostatnie piętro. Na trzydziestym piętrze mieszkamy tylko my, bo tam jest taki wielgachny apartament, który zajmuje całe piętro. Jest tam też basen, taras, bar i inne bajery. Przyłożyłam kartę do drzwi, które się natychmiastowo otworzyły. Apartament był cudowny. Nigdy nie widziałam takiego wnętrza. Zaczęłam oglądać wszystkie pokoje po kolei. Każdy był piękny. Jakoś nie umiem tego opisać słowami.
-Zayn, idioto. Dziękuje. Tu jest pięknie i bardzo się cieszę, że mogę tu być z Tobą. – przytuliłam go.
-Nie ma za co. To dla mnie zaszczyt spędzać z Tobą ten nasz ‘urlop’. – powiedział mi szeptem na ucho tak, że przeszły mnie dreszcze.
 Zaczęliśmy się rozpakowywać. Po godzinie ogarnęliśmy wszystko. Ustalaliśmy co będziemy robić dzisiejszego wieczora.
Z: Ja chcę teraz iść na plażę, a  tak ok. 21:00 wbić do jakiegoś dobrego klubu i świętować 19-stkę Agaty!
A: Popieram.
H: Ja wolę iść teraz do basenu.
L: No to ja też. No to Agata z Zaynem plaża, a my zostajemy.
A: OK.
Pomalowałam się troszkę, przebrałam w TO i wyszłam razem z Zaynem z hotelu. Szliśmy w stronę plaży śmiejąc się i gadając. Co chwilę ktoś nam robił zdjęcia. Wcale mnie to nie obchodziło.
-Dawaj łapę. – uśmiechnęłam się do Malika, który bez zastanowienia złapał mnie za rękę i odwzajemnił uśmiech.
Dotarliśmy do plaży. Pomarańczowo-złote słońce odbijało się w tafli szmaragdowego morza. Położyliśmy się na kocu. Brzuch Zayna posłużył mi za poduszkę.
A: Jak ten czas szybko leci… Zawsze jak byłam mała mówiłam, że chcę mieć 19 lat. Teraz je mam, spełniły się moje marzenia i jestem chyba najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
Z: A ja mam 19 lat, poznałam w swoim życiu tysiące dziewczyn, a żadna nie była taka wyjątkowa jak ty.
A: Zayn… szczerze mówiąc to… Emm… Bo ja…
Z: Czekaj, czekaj…
Wstał, ja też. Objął mnie w biodrach, ja owinęłam moje ręce wokół jego szyi.
-Kocham Cię. – wyszeptał i nasze usta otarły się o siebie.
Całowaliśmy się namiętnie. Tak jak by to był koniec świata i chcielibyśmy wykorzystać ostatnie sekundy. Nasze wargi niemal nie odrywały się od siebie. Było mi strasznie gorąco w środku. W moim organizmie działo się coś niebywałego. Moja krew krążyła strasznie szybko. Serce biło miliard razy na minutę. Tętno było przyspieszone. Teraz już nie miałam wątpliwości, że jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. W końcu ‘oderwaliśmy się’ od siebie. Zaczęłam się śmiać, on też. Te 5 minut zapamiętam do końca życia.
-Skubany Malik… - wypaliłam przez śmiech.
-Jak ja długo czekałem na ten moment. – jego oczy śmiały się do mnie.
-Zayn, to najlepsze urodziny w moim życiu. To co teraz się dzieje, zawsze było dla mnie marzeniem. Miałam jakąś tam nadzieję, że chociaż Cię zobaczę. Znamy się miesiąc, a ja już wiem, że chciałabym spędzać z Tobą każdy dzień mojego życia. – mówiłam leżąc wtulona w Malika. – A poza tym… Ty zdajesz sobie sprawę z tego, jaki jesteś sexowny? Hahaha.
-No wiesz, nie chcę być nieskromny, ale… nie. – odparł z uśmiechem na twarzy.
-A nie wiesz, czy Harry…
-Tak, on też też coś czuje do Laury.
-Skąd ty wiedziałeś o co ja chcę zapytać?!
-Telepatia, zakochani tak mają. – musnął swoimi wargami moje usta.
Słońce powoli zachodziło, robiło się ciemno. Postanowiliśmy już wracać do hotelu, bo Hazz i Laura już na nas na pewno czekają i muszę się jeszcze przebrać w coś na tą imprezę. Szliśmy oczywiście za rękę, już… legalnie?! No uznajmy, że tak można powiedzieć. Doszliśmy do hotelu. Gdy dojechaliśmy na nasze piętro i otworzyliśmy nasz pokój zobaczyliśmy....

A więc proszę… Macie tutaj moment napięcia :3 A więc Zayn i Agatha już są prawie razem. Cieszycie się? I takie małe pytanko, czy Harry ma być z Laurą? Ja myślę, że tak… I czy chcecie bohaterów? (Ale tylko Agathę i Laurę, bo chłopaków znacie *.* Myślę, że wam się podoba. Ostatnio łaskawa jestem i jakieś takie długie są te moje rozdziały. PRZEPRASZAM CZYTELNIKÓW MOJEGO BLOGA Mullingar, London and One Direction. Ciągle chcę coś dodać, ale TEN blog mnie całkowicie pochłonął. Jeszcze raz sorry. Liczę na wasze komentarze :** I jeszcze jedno… Porozsyłajcie tego bloga do swoich Koleżanek-Directionerek, albo jeżeli macie na FB jakąś stronkę o 1D, to udostępnijcie, please. Z góry dziękuję J I to na tyle. Kocham was xoxo

+ POUND THE ALARM ! 

piątek, 7 września 2012

Rozdział X


Cały dzień spędziliśmy na gadaniu, śmiechach i grze na konsoli w nową grę zakupioną przez Hazzę. Jest 17:00.  Zgłodnieliśmy i zamówiliśmy pizzę. Zawiesiłam wzrok na Zaynie.
-Halo! Żyjesz?! – pomachał mi ręką  przed oczami.
-Tak, tak. Sory. Zapatrzyłam się. – totalnie speszona wymamrotałam.
-Mam cos na twarzy, czy co? – zapytał.
-Nie wszystko OK. – uśmiechnęłam się.
Znam go już kilkanaście dni, jeżeli nie możemy się spotkać, to gadam z nim, a ciągle jestem przy nim taka nieśmiała. Ja, nieśmiała?! To niemożliwe.
*Laura*
No przecież oni są dla siebie stworzeni! Wyglądają ze sobą cudnie. Ona mu się podoba, jak nic! To ja zawsze byłam taka „szara myszka”. Bałam się podejść do chłopaków, zagadać. Agata była przy nich pierwsza i bez trudu znajdywała z nimi wspólny temat. A teraz! Przy Maliku totalnie ja paraliżuje, ale myślę, ze to przez to, ze tłumi w sobie uczucia. Chciałaby wykrzyczeć całemu światu „Kocham Malika, bitches!”, ale najzwyczajniej w świecie się boi odrzucenia. Ja jestem niedostępna. Nie odpowiadam na zaloty Hazzy, chociaż bardzo go pragnę. Mam dystans. Musi sobie troszkę biedaczek poczekać. Jutro urodziny mojej ‘Szalonej’.  Kupiłam jej cudowne buty, obudowę do iPhona (taka jaka chciała) i srebrny wisiorek-serduszko, na którym z tylu jest napisane. „I never let you go. – Larr&Agatha” Tez taki mam, bo dostałam od niej na 19.-stke.  Myślę, ze się jej spodoba. Właściwie to jestem tego pewna. Zawsze kupuje zajebiste prezenty (skromność). Aha, zapomniałabym. Kupiłam 3 bilety na koncert Demi Lovato. Powiem jej o tym dopiero w Bangkoku. Pójdziemy w trójkę. Ja, Agata i Nialler. Myślę, ze zapozna nas z Demi. Agata ją kocha, ja z reszta tez.  Poza tym mamy dla Agaty jeszcze jedna niespodziankę, która zaraz jej pokażemy.
*Agata*
Siedzieliśmy na wszyscy na kanapie. Zapadła cisza. Liam poszedł zgasić światło, a Hazza majstrował cos przy telewizorze. Zaczął się film. Początek był taki, ze Harry, Nialler, Loui, Li, Zayn i Lora śpiewali dla mnie sto lat. Potem każdy po kolei miał 5 minut dla siebie i opowiadał o mnie i składał życzenia. Poryczałam się. Najbardziej mnie poruszyło to co mówiła Laura. Potem były zdjęcia. Moje z dzieciństwa, nasze i Larr z róznych wyjazdów, fotki z Zaynem, które wstawiłam ostatnio na instagrama i nasze wspólne, które uwiecznił mój ukochany aparat. Ryczałam jak głupia. Zaczęłam wszystkich tulić. Podziękowałam wszystkim za tą uroczą niespodziankę. Włączył się następny filmik. Wyglądał tak jakby z ukrytej kamery. Była to rozmowa Nialla z Zaynem.
N: Dlaczego jej nie powiesz?
Z: Niall, to nie jest takie łatwe.
N: Jest bardzo łatwe!
Z: Horan, jak się założę, to ja się jej nawet nie podobam!
Zayn podbiegł do telewizora i wyłączył go.
-Ej! Ja chciałam wiedzieć co jest dalej! – krzyknęłam.
-To się nie dowiesz! – odparł Malik i wybiegł z salonu.
Wszyscy wymienialiśmy spojrzenia. Nie wiedzieliśmy co mowić. Ja bylam oburzona, bo Malik na pewno nie wiedział o tym filmiku. Ja na jego miejscu bym sobie coś zrobiła.
-Kto wpadł na ten idiotyczny pomysł, co?! – wrzasnęłam.
-No my. – mówił Liam.
-Chciałbyś żeby wszyscy wiedzieli o twoich tajemnicach. Jezu… jakie z was dzieci. Idę go szukać. – ubrałam na nogi Nike, a na ramiona zarzuciłam sweter.
Chodziłam po okolicy wołając to imie, które przyprawia mnie o motyle w brzuchu. Dostrzegłam go na ławce. Podbiegłam.
A: Czemu nie reagujesz  jak cię wołam!
Z: Przepraszam.
A: Zayn, nie przejmuj się. Zapomnijmy o tym fragmencie filmiku. To było słodkie. I jeśli chcesz wiedzieć, to wcale nie prawda ze mi się nie podobasz.
Z: OK. Emm… to znaczy, ze Ci się podobam?
A: Za dużo chciałbyś wiedzieć.
Wróciliśmy do domu. Wzięłam kąpiel, ubrałam pidżamę, napiłam się herbaty i poszłam spać.
*nazajutrz rano*
Obudził mnie Malik. Zaczął skakać po moim łóżku i śpiewać sto lat. Potem zebrali się wszyscy. Dostałam masę prezentów. A więc zacznijmy od Laury… Obudowę do iPhonea! Cudowna jest! Buty! Takie, że mi po prostu szczena opadła. Wisiorek. Prawie identyczny, jak ten który dałam jej rok temu. Od Nialla dostałam bon na 50 funtów do Nando’s, wisiorek-koniczynkę i słuchawki (takie białe, duże i zajebiste). Liam dał mi maskotkę-zółwia, bluzkę z przekreśloną łyżką i przepiękne kolczyki. Lou podarował mi świeżutką, nowiutką parę miętowych vansów i kosz marchewek. Hazza wręczył mi białe, krótkie conversy i płytę Demi Lovato (ten to wie, co dobre). Na deser został mi Zayn. On wykąbinował dla mnie buciki z Nike. Potem wręczył mi maluteńkie pudełeczko. Otworzyłam i zobaczyłam nieziemski pierścionek z jakimś brylantem. Piękniejszego pierścionka to ja nie widziałam, a w swoim życiu już się wielu naoglądałam. Zza pleców wyciągnął bukiet kwiatów i pocałował mnie delikatnie mówiąc „Spełnienia marzeń, młoda.” Nie wiem dlaczego tak na mnie mówi. Przecież mam tyle lat co on! Wszystkim bardzo gorąco podziękowałam. Butów mam całkiem sporo, ale przecież butów nigdy nie jest za dużo (moje motto życiowe). Na dole czekał na mnie tort. Nie był to zwykły tort… To był tort od samego Cake Bossa! Laura się o nim tyle nagadała, że sama wiem o nim i jego słodkościach niemal wszystko. Zjedliśmy po kawałku tego cuda i poszliśmy wszyscy się ubrać, bo byliśmy w pidżamkach. 

Tyle wam wykąbinowałam. :3 Głupi, chiński modem w pen-drive! Musimy kupić router, bo te zasrane pen’y są do dupy. POCZĄTEK ROKU :33 JACIEŻ KOCHAM MOJĄ SZKOŁĘ. Zajebiozaaaa : DD Klasę mam troszkę chińską, ale niektóre osoby są spoczi i wgl. jesteśmy hipstetramiii :** Mam jakiś nastrój cudownyy J Namalowali mi markerem kutasa na plecach :** Wiem, że słitt . Wacham się nad rozpoczęciem treningów hip-hop’u… W szkole jest mega, dupeczek jako tako nie ma, ale ja tam sobie już kogoś upatrzę. DZIĘKI WAM ZA WSZYSTKO. :** #WaitingForTakeMeHomeAlbum
Kocham Was Mordunieee :3 

niedziela, 2 września 2012

Rozdział IX

Zjedliśmy śniadanie. Dzisiaj śpimy u chłopaków i potem razem jedziemy na lotnisko. Niall w tym czasie jedzie do USA, Liam będzie spędzał czas z Daniele, a Lou z Elką. Spakowałyśmy walizki do auta Laury i pojechałyśmy w stronę domu 1D. Larr zaparkowała samochód, a ja w tym czasie weszłam już do domu. Pierwszy podleciał do mnie Zayn. Przytulił mnie mocno i pocałował w policzek. Jego perfumy totalnie mnie zniewoliły. Potem powitałam resztę. Usiadłam obok Niallera i wyjadłam mu prawie wszystkie chipsy.
-Ejj! Moje chipsy! Ty zjadłaś więcej ode mnie! - oburzył się Horan.
-Zrozum, nie tylko ty kochasz jeść w tym domu. - stwierdziłam.
-Ale, ale, ale... Jak to?! To ja jestem królem żarcia! - krzyknął.
-Uspokój się, przyniosę Ci drugą paczkę. - powiedział Loui.
---------------------------------------------
macie troszkę :)

SMUTNA WIADOMOŚĆ .

Zepsułam modem do internetu i w najbliższym czasie nie dodam nic :( Będę coś tworzyć na kompie, a jak będzie okazja to wrzucę na bloggera. Więc trzymajcie się. Przepraszam za moją głupotę. Jestę głupkię.
Miłego rozpoczęcia roku, trzymajcie za mnie kciuki <3 Kocham was i dziękuję za wszystko! 30 obserwatorów, szaaaleńcyyy :**